W minioną niedzielę miało u nas miejsce wielkie wydarzenie. Dzięki Waszej pomocy ukończyliśmy wreszcie kocią wolierę.
Zdajemy relację z opóźnieniem z braku czasu, musicie nam wybaczyć. Pierwsi na „szeroki świat” wyszli pręgowani bracia, największym tchórzem okazała się pieszczocha Malina. Adoptowany „do cyca” Fraczek to niezły rozrabiaka, położył już większość wysokich roślin. Dzika mamuśka wynurzyła się dopiero kiedy wszystkie dzieci jej poznikały. Za to jak wieczorem zamykam okno, to pyskuje i domaga się otwarcia. W każdym razie rodzinka teraz jest przeszczęśliwa za co bardzo dziękujemy wszystkim darczyńcom.
Wszystkie elementy woliery są starannie przemyślane i zabezpieczone, rośliny same przyjazne kotom. Kociaki oczywiście dalej czekają na ludzi, którzy je adoptują i pokochają.